Sorry, Hope


Lubię ciemność.
Zawieszona w mroku i ciszy, ukojona zupełnym brakiem bodźców, oddychałam z zapomnianym mi spokojem. Świat wokół nie miał już tak wielkiego znaczenia, choć z tyłu poniekąd czułam, jak czas nieprzerwanie płynie, a ów świat się zmienia i zmienia… Stare, zakodowane przeświadczenie, że tak naprawdę wszystko nie tyle, co powoli zmierza, a mknie ku końcowi. I choć przecież doskonale wiemy, jak jest, to i tak zdarza nam się zachłysnąć własną emocją, zapomnieć, niemalże na siłę zamknąć cień, który nam o tym przypomina. Och, my, ludzie…
Przybyłam tu, zeszłam kilka poziomów niżej, by Cię przeprosić. Tutaj łatwiej jest wydobyć z siebie obrazy, wspomnienia. Niemalże niewykonalne jest wydobycie emocji, ani ich poprawne, adekwatne stworzenie, czy przywołanie. Za mało świata wokół, by się to udało. Ale przecież wiesz.
Choć wiele nas różni… wiele też nas łączy.
Byłaś tu pierwsza. Choć… czy ktokolwiek z nas był tu szybciej, bądź później? Zmieniamy się i nasycamy sobą. Ale wydaje mi się, że jako pierwsza wyłoniłaś się cywilizowana i wyrazista. Nie, jak dzicz, której pilnował Pokój.
Byłaś taka ciepła…
Uważałaś i Twoje zachowanie miejscami zakrajało na paranoję. Miałaś tak silne hamulce, jak żadne z nas. Nigdy nie chwaliłam tego i nie mówiłam o tym głośno, jak bardzo wiele potrafiłaś w nas zatrzymać. Jak sprawiłaś, że stało się to naturalne i automatyczne, w żaden, ale to w absolutnie żaden sposób nie przeszło to w paranoję. Tak bardzo potrafiłaś to wyważyć. Nie mówiłam, bo wstyd mi, że nie mam ich równie silnych. Blado wypadłyby, gdybym wspomniała o Twoich.
Miałaś też wielkie Serce. Byłaś nad wyraz ufna w swojej nieufności, gdy wyczułaś, że to ten. Miałaś dobry nos. Lepszy niż my. Choć tutaj nie wypadamy blado. Wypadamy już godnie.
Serce, które szukało.
I mimo swojego imienia, które ludziom kojarzy się z niesamowitą, pełną poświęceń miłością… z empatią ponad miarę i ciepłem do drugiego człowieka… miałaś kły tak samo duże, jak ja.
I tutaj ta piękna różnica, z której będę się śmiać i śmiać… Ludzie lgnęli do Ciebie, choć ich nie chciałaś. Nie bali się Ciebie, bo nie wiedzieli czym smakujesz. Jak wiele krwi jesteś w stanie z nich spić. Nigdy nie uważałaś tego za zabawne?
Jesteśmy wyśmienitą machiną. Ewoluujemy.
Ludzie dostrzegali Twoją empatię. To, jak potrafisz się nad nimi pochylić i uśmiechnąć. Bo mogłaś im pomóc, posiadając empatię. Ale to jak z psychologią. Wykształcenie psychologa pozwala mu na wiele rzeczy. Chęć niesienia pomocy to jedna z dróg, jakie może obrać…
I choć miałaś ogromne serce, posiadałaś empatię, byłaś ciepła… to nie chciałaś tych ludzi wokół siebie. Ludzie to problem i obowiązek. To niebezpieczeństwo i wieczne obserwowanie, czy robią dobrze to, o co ich prosisz. Poleganie na innych to nonsens.
Jak to się stało, że raz wybrałaś źle?
Wiesz, że przez to musiałaś oddać władzę i pozwolić na to, by wypłynęło z wewnątrz to, czego tak chroniłaś.
I wypłynęłam.
Chciałabym przeprosić Cię za tę gorycz, którą musisz spijać po dziś dzień. Za Niebo, które waliło się nam wiecznie na łby, które wiecznie błyszczało szkłem. Za Twoje Anioły, które już od dawna ich nie przypominają… za katedry, których nie odbudowałam, a pozwoliłam im wiać głodem i gnić. Za te jeziora wypełnione agresją, Świergot, który łaknie krwi. Za zniknięcie Paxa i powierzenie ważnej funkcji opieki nad Sercem.
Jest jeszcze coś, dla czego zdecydowałam się tu przybyć. Zamknąć w ciemnościach i przybrać twardą skórę, którą pokrywa już powoli łuska.
Przepraszam za to, że będę musiała raz jeszcze zrównać Twoje Niebo z ziemią.

Brak komentarzy:

"Holy water cannot help you now
A thousand armies couldn't keep me out
I don't want your money
I don't want your crown
See I have to burn
Your kingdom down"