Lumys

Wraith sunęła pustą, niedawno oddaną do użytku obwodnicą. W przepełnionym dymem papierosowym i zapachem cydru wnętrzu, siedziała Królowa. Ze zmrużonymi oczami, w siadzie tureckim, kurczowo ściskając resztki trunku w butelce. Co jakiś czas zaciągała się i kierowała usta w stronę szklanej szyjki, by po przełknięciu wyrzucić z siebie kolejną falę dymu. Felix co chwila zerkał w tylne lusterko, obserwując bacznie owinięte białym materiałem zawiniątko. Na obszernej skórzanej kanapie ciało wydawało się znacznie mniejsze
Ex Cineribus błyszczało w oddali, gdy światło słoneczne przedzierało się z uporem przez chmury. Tylko nad nim niebo rozstępowało się, by dawać życie. Jego obrzeża pozostały skąpane w rdzawym piasku i ciszy. Zastygłe figury przeszłości straszyły im dalej było się od Miasta. 
- Wybrałaś już miejsce? 
- Nie. – Wyrzuciła niedopałek przez okno. – Możemy się zamienić?
Wskoczyła do auta, trzaskając drzwiami. Poprawiła fotel i przysunęła się do kierownicy, butelkę rzuciła pod tylne siedzenie. Z napięciem przekręciła kluczyk, musnęła ręczny i ruszyła.
- Czy Ty nigdy nie nauczysz się zaciągać ręcznego?
- Auto zostawione na biegu jest równie bezpieczne i szczęśliwe. – Uśmiechnął się i zapiął pas z cichym kliknięciem. – Musisz się zastanowić, nie możemy krążyć bezczynnie kolejny dzień.
- Każda opcja wydaje się absurdalna od kolejnej. Przyjmijmy, że Niebo. Ale Niebo jest zupełnie odcięte od tamtych wydarzeń – oparła się o fotel – choć nie do końca… Z jednej strony to jakiś hołd. Ale jeśli nawet to gdzie? W katedrach? Wszystkie są zrujnowane, obsadzone Aniołami. Główna, odnowiona katedra w ogóle się do tego celu nie nadaje… jej funkcja mogłaby być obrazą. Z drugiej strony czuję, że powinno to być coś związanego z wiarą.
- To może drewniany kościół w lesie?
- Chciałeś powiedzieć w środku nigdzie? Został powołany i jakby nie było symbolizował śmierć i odrodzenie… byłby idealny, gdyby nie fakt, że to odcięte miejsce. Puste. Samotne. Pełne złych wspomnień i bólu.
- Rezydencja?
- Kolejna powołana budowla. Chciałbyś, aby pochowali Cię w podróbce Twojego apartamentu?
- Niekoniecznie.
Felix sięgnął po nawoskowaną ścierkę i przetarł z czułością kokpit. Zapach perfumowanego wosku przebił się przez blednący zapach papierosów.
- A Miasto? A Trzeci Filar? Miasto jest żywe i jest Twoje w całości. Jakby nie było powoli dźwigało się, wstawało i rozwijało. Trzeci Filar też powstał, wybudził się. Fame jest trzecim z oblicz. Wszystko to działo się w tamtym czasie.
- Gdzie chcesz go pochować? W Sali tronowej w Mieście? Na cmentarzu miejskim? Trzeci Filar to kiepski pomysł. Bardzo kiepski.
- Myślałem bardziej o… - uśmiechnął się szeroko i sięgnął po jej papierosy – a jezioro? To ogromne jezioro, po którym przechadzała się Lumis, gdy Niebo było jeszcze zamarznięte? Największe z okien komnaty Serca wychodzi właśnie na nie. Jest w otoczeniu wszystkich katedr, lasu i jakby nie było tuż pod nim i pałacem mieście się Ex Cineribus.
- Bingo.
Zawróciła jedną ręką, rozkoszując się zwrotnością Widma.

~*~

- Znów wzięło Cię dzisiaj na rozpatrywanie starych spraw, co?
- Zwłoki nie mogą wiecznie leżeć w zamrażarce.
- Od kiedy nazywasz to „zwłokami”?
Lumis parsknęła rozbawiona. Jej rozciągnięte w jeziorze ciało mieniło się, rozłożone skrzydła raziły, odbijając światło.
- Będziemy musieli zagospodarować kawałek terenu przed samym jeziorem. Prosiłabym Cię, abyś do tego czasu nie straszyła robotników.
- Nie masz zamiaru sama tego stworzyć?
- Nie. Wnętrze musi to wypluć we własnym czasie. Więc zgadzasz się?
- Muszę to przemyśleć.
- Jak chcesz.
Doloris wstała i otrzepała się z wody. Odwróciła się i ruszyła w stronę Złotego Pałacu. Blizna na plecach w kształcie litery S lśniła bladością.
- Niech Ci będzie – Lumis wynurzyła się z wody i wyszła na brzeg – ale nie ręczę za inne smoki, które żyją pod taflą wody.
- Dziękuję. – Rzuciła przez ramię.
~*~

- Jak bardzo chciałabyś to znowu poczuć?
- Wczoraj czułam drżące mięśnie pod skórą, gdy za wszelką cenę próbowałam znów to poczuć. Ten ogromny ból, który uderzając wytrąca mi z rąk broń. To uczucie, gdy serca szalenie zwalnia, by przyspieszyć, gdy przez chwilę jesteś pustą skorupą, którą za moment po brzegi wypełni cierpienie i gniew. Gdy odsłonię zęby i zacisnę je w bezgłośnym jęknięciu. Gdy warkot nie może przejść przez gardło, to zaciśnięte i bolące, rozgrzane jak oczy, gdy płyną łzy. Ten chłód w palcach i to drżenie, które ogarnie całe ciało… Ten tak cholernie mocny, agresywny i odżywczy ból… Wtedy tak wyraźnie czuję, jak szamoczesz się pod skórą. Jak skrzydłami przebijasz moje plecy, jak łuskami blade ciało. Jak pozwalasz rozluźnić mi szczęki, wyciągnąć paznokcie z ud. Gdy zaczynasz dla mnie walczyć, pełna i piękna. Jak stawiasz w gotowości każdego, kto jest w stanie unieść broń...
- Jak bardzo chciałabyś mnie znowu poczuć?
- Szalenie. Ten głód, tę furię, tę siłę, tę łuskę. Powstałaś, by mnie podnieść
- By zabrać Twoje Sumienie.
„Sumienie ma oczy w kształcie litery S”

Brak komentarzy:

"Holy water cannot help you now
A thousand armies couldn't keep me out
I don't want your money
I don't want your crown
See I have to burn
Your kingdom down"