Niepokój wyplątał się z czerwonych włosów. Jego lśniący błękitem pysk odszukał blade dłonie. Na łuskach poczuł chłód martwego ciała. Pisnął i ruszył w górę ręki, ku włosom. Królowa chwyciła go za ogon i uniosła na wysokość oczu. Stworzenie szarpało się i wiło, dopóki ich spojrzenia się nie spotkały. Ale tylko para pionowych źrenic zwężyła się raptownie. Niepokój krótko warknął i zamarł. Doloris roześmiała się życzliwie.
- Och mały... chciałeś jeść, prawda? Ale nie najesz się z martwego ciała, w którym nie krąży już krew. W którym nie bije serce. - Upuściła go na uda i docisnęła palcami szyję do skóry. - Poczekaj.
Jej ciało przebiegł dreszcz, gdy serce rozpoczęło swój taniec w klatce piersiowej. Teraz Niepokój mógł przebić nadgarstki i uczepić się ich rozpaczliwie, łaknąc więcej i więcej czerwieni, która skapywała na łapczywy język.
Gdy skończył, opadł ciężko na podłogę. Z gardła wydobywał się warkot, a nie cienki pisk, a zakrzywione pazury szorowały po dębowej podłodze gabinetu. Za oknem szalała Noc w pełnej krasie, pełna sów i ciem, wyjących w pobliskich lasach wilków.
Doloris siedziała nieruchomo przy biurku, na którym leżał Vlis wraz z Królobójcą. Błękitna stal błyszczała dziko w świetle świecy, zaś czerń Detronizatora pochłaniała łapczywie światło. Ich ostrza oczyszczone zostały z zakrzepłej krwi, a ta osadziła się na białej ściereczce, którą ssał Niepokój.
Rozgrzesznik widział to, co stanie się, gdy zostaniesz oddzielona od czarnego smoka.
- Co moje Sumienie mogło widzieć? - Potarła skronie. - Niepokoisz mnie.
Od tego jestem.
Niepokój zaśmiał się głucho. Jego ciało przybrało kolor czarnego matu, którą przebijał pallad. Trzynaście par skrzydeł uniosło go w powietrze, by mógł usiąść pomiędzy dwoma sztyletami. Jego reaktor oświetlił oba ostrza, ale tylko jedno ożyło i rozprostowało skrzydło.
- Wolałam, jak nie mogłeś przybierać form. Będziesz jak Serce i będziesz przeprowadzał wizualizację?
Nic z tych rzeczy.
- Więc po co to wszystko? Mam cię nadziać?
A którym przebiłabyś to ciało?
- Vlisem. W tej całej czerni zgubiłby się mój drugi ukochany sztylet.
Jesteś łaskawa.
- Zawsze.
Niepokój zniknął. Słyszała jego śmiech. Za sobą. Gdy spojrzała przez ramię, zobaczyła unoszące się na wysokości pierwszego piętra ciało. Gwiazda osłonięta została skrzydłami, a dwie ostatnie pary utrzymywały go w powietrzu. Warknęła niezadowolona. Chwyciła oba sztylety i wyszła z pokoju, prędkim krokiem zeszła po schodach. Nie skinęła nawet głową w stronę Meduzy, która odprowadziła ją sennym spojrzeniem do drzwi.
- Co to kurwa ma znaczyć?
Nie wierzysz w moje słowa.
- Wierzę do cholery. Wracaj.
Wysłuchasz tego, co powiedziało Sumienie.
- Nie będę niczego słuchać. Wracaj.
Smok opadł.
Doloris odsunęła się pod same drzwi i przykucnęła. Nie miała dosyć siły po ostatnim karmieniu, by uruchomić natychmiastowo system. Syknęła więc gniewnie i odsłoniła zęby. Niepokój ruszył w jej stronę i otoczył ją skrzydłami. Ściśle przylgnęły one do ścian budynku i zamknęły się tuż za nią. Zamknęła oczy. Pulsujący blask nie przypadł jej do gustu.
Na początku natychmiastowo uruchomiłaś system. Pierwsza fala bólu odbiła się od ciebie i spłynęła gładko po grubej skórze. Ale w końcu nadchodzi na Noc, kiedy pozostaje ci już tylko cisza, samotność i własne Sumienie, Doloris. System pękł. Skruszył się i zaczął odpadać. Twoja bańka stała się mydlana. Druga fala bólu pochłonęła już twoje ciało. Ex Cineribus zabrałaś pory dnia, zabrałaś im zieleń i pozostawiłaś rdzawą, spękaną ziemię. W korytach rzek spływała krew z Nieba, które zamarło w oczekiwaniu. Jedynie Serce zasilało tamto miejsce, ale i ono krwawiło, zmywając drobinki kolorowego szkła w dół, po białych, marmurowych schodach. Wprost na ziemię Czyśćca. Szarańcza zalęgła się w Mieście, zaczęła pochłaniać ludność. Z nieba spadał popiół. Lumis wyła. Jej ryk mieszał się z twoim. Pax pozostał w Niebie, aby bronić Centrum przed tobą. W końcu zaczęłaś karmić się cierpieniem. Ból wstąpił w ciebie jako jeden z Trójcy i trwał. Lgnęłaś do Nieba wraz z Fame, który ciągnął za sobą Schizofrenie. W końcu Nadzieja, Pax, Deus, Rozgrzesznik i Aurea zadecydowali, że należy odesłać cię do Samotni. Lumis wstąpiła w ciebie i unieruchomiła, cała reszta rzuciła cię niżej, do starej Warowni. Okuli Cię w białe złoto, zostawili Dwóm Samotnym Wieżom Tnącym Niebo. Twój ryk zagłuszał niemalże wszystko, w tym nierówny rytm Centrum, którego nikt nie potrafił uleczyć. Zmieniałaś się. Nie przypominałaś już człowieka. Byłaś Bólem. Jedno z trzech się w tobie opowiedziało. I postanowiło wyłączyć Centrum.
Niepokój zasłonił reaktor. Skrzydła cicho ułożyły się na piersi i podbrzuszu.
Doloris otworzyła oczy. Wyjęła Vlisa i wbiła go w osłoniętą pierś. Sztylet wbił się i zazgrzytał, gdy docisnęła rękojeść. Ciało rozpadło się. Pozostał tylko Niepokój.
"Emocja doświadczana przy oczekiwaniu określonego bólu lub w obliczu niebezpieczeństwa."
Metus, Pavor, Timor, Enxietas, Paveo, Sollicitudo, Timeo, Turba, Vereor, Veror
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz