Tworzyła. Delikatnymi ruchami rąk rozpraszała
ciemność. Jej ciało zawieszone w pustce nabierało sił. Z każdą chwilą stawało
się coraz bardziej rzeczywiste i namacalne. Wokół niej krążyły jestestwa. Ich
cicha obecność wypełniała przestrzeń wokół, dostarczając niezbędnej do życia
energii.
Leniwie poruszała palcami, co jakiś czas wysuwając
długie, białe niczym kość pazury. Jej skóra koloru alabastru była jeszcze
cienka, więc węzły ścięgien, mięśni i wstęgi naczyń poruszały się pod nią i
tętniły na przemian. Każdy organ był ciemną bryłą wśród delikatnie oprószonym
mgłą wnętrzu. Jej serce zamilkło wraz z końcem, lecz powoli budziło się do
życia. Jego rytm był nierówny i przepełniony długimi pauzami. Mimo to każde
jego uderzenie było silne i pewne, mknęło przez pustkę i rozpraszało mrok.
Strzępki świadomości przemykały kolorowymi tętnicami i żyłami, które z każdą
chwilą wyzierały z ciemności. Głosy i emocje przeszywały powietrze na wskroś,
przenikały przez klęczącego stwórcę.
Bawiła się światłem i ciemnością. Oglądała gwiazdy
i kształtowała księżyc. Przez jej palce przepływały strumienie chłodnych,
morskich wód. Krótkie wstęgi słodkich jezior i sadzawek zasilały twardą, jałową
ziemię. Przesypywała piaski pod swymi stopami i przyciągała do piersi góry. Ich
ostre krawędzie i miękkie stoki poróżniły między sobą rozległe, wciąż puste
tereny. Między jej udami rodziły się doliny pełne traw i wonnych kwiatów.
Rozmaite drzewa i rośliny porosły świat. Ich długie i wąskie konary, krótkie i masywne pnie - tworzyły
lasy. Uśmiechnęła się mimowolnie. Jej długie kły powołały do życia łańcuch
pokarmowy. Rozmaite ptactwo wyczekiwało błysku łuski w toni jeziora lub
niezdarnego ruchu wśród poszycia lasu, czy głębi traw. Drapieżniki duże i małe
walczyły o przetrwanie. Młode
roślinożerców rosły i dojrzewały w wiedzy, że mogą stać się ofiarą. Wtedy przez
jej umysł przepłynęła słodka myśl. Dreszcz przeszył grubą już, pokrytą
skupiskami stwardniałych wyrostków skórę. Tak powstały smoki.
Czuła ich głód i pychę przenikającą ciężkie,
opancerzone ciała. Ich skrzydła rzucały cień na doliny, lasy, tafle wody i
pustynie. Niektóre były małe, lecz zwinne. Niektóre ogromne i wolne. Wszystkie
jednak zapanowały nad wzgórzami, które stanowiły granicę pomiędzy oceanem a
lądem. Wraz z kolejnymi dreszczami formowała inne istoty. Chimery, ogromne
węże, przerośnięte ptactwo i rozmaitego rodzaju ćmy i skorupiaki. Niezwykle
długie, ciemne masy zamieszkiwały akweny. Na nagrzanych kamieniach wylegiwały
się istoty podobne do ludzi jak i ryb.
Wstała. Jestestwa rozpierzchły się, by po chwili
złączyć się na jej skroni. Ich mdły blask oślepiał wciąż zamknięte oczy, które
poruszały się niespokojnie pod zaciśniętymi powiekami.
Pozwoliła zamieszkać w tym świecie ludziom. Czuła
ich potrzeby i prostą radość z życia. Budowali miasta, tworzyli. Pojawiła się
sztuka, architektura i elektronika. Jednak w tym świecie nie było śmierci. Nie
było zbyt wielu trosk.
Doloris uniosła powieki. Migotka powoli ukazywała
pionową źrenicę, która beznamiętnie przeszyła spojrzeniem pustkę. Z oczu
wypłynęły krwawe łzy, a te spłynęły po wystających żebrach i wątłych piersiach
na dzieło stworzenia.
Tak powstała śmierć, smutek i ból. Wojny, rozlewy
krwi i zemsta. Nienawiść, bezsilność i gorycz.
I wiedziała, że to wszystko było złe.
Oglądała umierające przedwcześnie dzieci. Widziała
łzy smutku zmieszane z lepką słodyczą mściwych myśli.
I rosła w siłę.
Nabierała na wadze, a długie i gęste włosy opadały
na plecy i pełne piersi. Jej usta zaróżowiły się, rogi skręciły i rozdzielały.
Ogon obrósł zgrubiałą, suchą skórą, na której nieśmiało pojawiały się pierwsze
skupiska łusek.
Wtedy zesłała na świat jestestwa. Lumis, Pax, Deus
i Serce zstąpili z pustki, by przygotować żyjących na przyjście Królowej. I tak
mijały dni, gdy ludzie i stworzenia jednoczyli się i wyczekiwali nadejścia
nowego porządku.
Przywitała świat wraz z Nadzieją, Głodem i Złotą.
Świergot ciągnął się za nimi niczym srebrno-czarny ocean. Czujne spojrzenie
Rozgrzesznika śledziło każdy jej ruch, lecz nie doczekało się ani jednego
błędu, czy potknięcia. Królowa ze zdawkowym uśmiechem wysłuchała zbiorowej
przysięgi wierności i wstąpiła na tron.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz